Do tej pory myślałam ze Dior forever jest moim faworytem, jednak po dłuższym używaniu MACa, wróciłam do niego dla odmiany i niestety się zawiodłam. Krycie już mi nie wystarczało, kolorystyka już mi nie odpowiadała, konsystencja mi przeszkadzała... Nie sądziłam ze to powiem, ale MAC bije go na łeb na szyje. Po Diorze wróciłam z powrotem do Studio Fix i jestem dalej nim zachwycona.
Studio Fix to długotrwały podkład zapewniający krycie od średniego do mocnego, nadając skórze matowe wykończenie. Zawiera krzemionkę, która ma właściwości pochłaniające sebum oraz posiada SPF 15 i wit. E. Nie zawiera parabenów.
Cena: £21,50 / 129zl.
Podkład zamknięty został w szklona buteleczkę, z dużym okrągłym otworem, niestety nie zawiera pompki.
Podkład dostępny jest w 40 odcieniach o tonacji zimnej NW i cieplej NC. Dodatkowo można również zakupić pompkę w cenie £4 ok 20zl.
Kolor NC15 zdecydowanie przypadnie do gustu, osobom z bardzo jasna karnacja i żółtymi tonami. Konsystencja jest bardzo fajna, dobrze się go rozprowadza i nie tworzy smug.
Podkład nakładam pędzlem albo beauty blenderem, w zależności jakie krycie chce osiągnąć. Palcami nadamy bardziej naturalnego wyglądu naszej cerze, natomiast gąbeczką uzyskamy bardzo duże krycie. Zapewne zauważyłyście wcześniej, że jestem piegusem, jednak przy użyciu Studio fix po piegach nie ma śladu, co zresztą widać na zdjęciu. Podkład daje matowe wykończenie które utrzymuje się bardzo długo. Jak dla mnie jest to podkład idealny. Świetnie się go nakłada, nie zasycha za szybko, nie tworzy smug czy plam, posiada krycie, które możemy stopniować, daje matowe a zarazem naturalne wykończenie, utrzymuje się na mojej twarzy cały dzień, nie zapycha a do tego całkiem ładnie pachnie, czego chcieć więcej ?