Już po mału do Was kochani wracam. Ostatnie tygodnie były istnym szaleństwem, aż naprawdę żałowałam że doba nie ma 36h przynajmniej. No ale nie ważne, już jestem.
Przyznam że miałam duże oczekiwanie co do lakieru Burberry. Już samo opakowanie utwierdzało w przekonaniu że będzie wart każdego pensa. Kolor idealnie wpasowany w jesienne klimaty ( teraz już bardziej powinnam rzec- w zimowe) chłodny brudnawy fiolet, który tak cudnie prezentował się w buteleczce, musiał wejść w moje posiadanie. A oto proszę Państwa ''
Pale Grape'' 410.
Opakowanie wykonane zostało z grubego szkła z metalową, ściąganą nakładką znajdującą się na plastykowej nakrętce. Cały design prezentuje się elegancko i stylowo, nie sposób przejść obok niego obojętnie.
Pędzelek tak jak w przypadku lakierów essie, szeroki i płaski.Szybko pokrywa całą płytkę paznokcia i kryje już po pierwszej warstwie.
Rozprowadza się go perfekcyjnie, a kolor po dwóch warstwach jest głęboki i intensywny. Wydawałoby się że lakier był strzałem w dziesiątkę, jednak niestety rzecz się zmienia jeśli przejdziemy do trwałości.
Lakier prezentuję się na paznokciach pięknie i stylowo , niestety jego trwałość daje wiele do życzenia. Z topem seche vite wytrzymał bez odprysków jeden dzień, na drugi już zaczynał się ścierać. Bez topu jego trwałość była jeszcze gorsza i po dwóch dniach paznokcie prezentowały się nieestetycznie.
Jestem bardzo zawiedziona, bo patrząc na opakowanie które nie jest adekwatne do jakości emali znajdującej się w środku, muszę z bólem serca stwierdzić, że już po żaden produkt Burberry nie sięgnę.
Cena: £15.00
Jeśli jednak jest ktoś chętny na wypróbowanie ich kosmetyków, to od jakiegoś czasu produkty Burberry możemy znaleźć w drogerii Boots.