Pokazywanie postów oznaczonych etykietą perfumy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą perfumy. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 stycznia 2016

Olympea by Paco Rabanne


Każda fanka zapachów Paco Rabanne z pewnością nie mogła doczekać się premiery najnowszego dzieła hiszpańsko-francuskiego projektanta.  Olympea to damska odpowiedź na męski zapach Invictus, który swoją drogą odniósł niezwykły sukces. Czy zasłużony? to już pozostawiam każdej z Was do ocenienia.  Perfumy swoją premierę miały jesienią 2015 roku, i muszę przyznać, że tamta jesień zdecydowanie należała do  Olympea.


Sama byłam bardzo ciekawa nowego zapachu Paco Rabanne, bo jego reklamy dosłownie zawładnęły mediami. Zewsząd można było zobaczyć piękną boginię, która u swych stóp miała wszystkich mężczyzn. Silną, niezależną, władczą i ogromnie sexowną, taką właśnie jak nowy zapach Olympea. 


Olympea jest kompozycją orientalno-kwiatową, bardzo ciepłą i słodką. Na myśl przywodzi mi inne wcześniejsze zapachy z tej samej półki, jak La vie est Belle bądź Black Opium. Wypromowany on  został w okresie jesienno-zimowym i według mnie producenci lepiej trafić nie mogli. W mglisty, ponury poranek, gdzie chęci do życia równają się zeru, a motywacji szukamy na każdym kroku, ten zapach może zdecydowanie przywołać trochę słońca do naszego zwykłego, szarego dnia. 

 Jednak pojawiła się tu też moja obawa. Pomimo że mój nos raduje się takimi kompozycjami, to zaczęłam się zastanawiać czy społeczeństwo nie jest już trochę zmęczone tymi wszystkimi jadalnym nutami. Z półek w sklepach krzyczą do nas w większości słodkie ulepki, różniące się detalami, ale w dalszym ciągu gotowe do schrupania przez potencjalnych konsumentów. Przy tak dużej konkurencji jaką jest zdecydowanie La vie est Belle czy jego młodszy brat Black Opium, Olympea miała naprawdę ciężki start.



Producenci wyszli jednak na przeciw oczekiwaniom i do dosyć komercyjnej kompozycji, dołączyli coś bardziej oryginalnego. W nutach zaraz obok, przez wszystkich uwielbianej jaśmionowej wanilii, umieścili sól, która o dziwo tworzy idealny duet, nadając perfumom charakteru. 

Początek zapachu do złudzenia przypomina mi Womanity Thierry Mugler. Słodko - kwaśno - słone aromaty atakują ze wszystkich stron. Ja na tym etapie wyczuwam kokosa, którego nie ma ani w jednym, ani w drugim zapachu, więc najprawdopodobniej to tylko mój nos płata mi figle. Kiedy do nozdrzy zaczyna dochodzić zmysłowy jaśmin i mandarynka, nadają one lekko owocowego tchnienia. Niestety szybko on ginie, bo po chwili jednak robi się bardzo parno, sucho i słodko. Nie jest to jednak pralinowa słodycz jak w przypadku Bon Bon, lecz bardziej kalorycznie dusząca. Otula nas niewidzialnym gorącym i jakże przytulnym obłokiem. Może i nie dla każdego będą takie doznania, ale z pewnością kobiety silne, niezależne i lubiące wyróżniać się z tłumu w niekonwencjonalny sposób, będą nim zauroczone. Jeśli ktoś miał nadzieje na lekkie zakończenie, tak intensywnego początku, to niestety muszę go rozczarować.


 Przy końcówce zaczyna się robić ciężej. Za sprawą drewna sandałowego mamy do czynienie z jeszcze większą ilością duszącego pyłu. Nie ma jednak czego się obawiać, bo dzięki tym zakurzonym drewienkom, Olympea staje się oryginalna i nie do końca jadalna, co okazuje się miłą odskocznią od tych wszystkich cukierkowych ulepków. Silny zapach dla bardzo silnej i zdecydowanej kobiety. Nowoczesnej femme fatale, która wie czego chce i zawsze to osiąga.

Mój nos lubi komercyjne, słodkie (nie mylić z tandetnymi) perfumy bardziej, od tych luksusowych, wyszukanych kompozycji. Zapewne dlatego właśnie Olympea znajduje się dosyć wysoko w moim rankingu. Jest to niezwykle ciepły i przyjemny zapach. Trochę wtórny, ale dla miłośników ciepłych orientalnych słodkości, niezbędny. 


środa, 22 kwietnia 2015

Black Opium by Yves Saint Laurent

Słynnego zapachu Opium chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Każdy jeśli nawet nie wąchał, to na pewno słyszał o nieśmiertelnym klasyku. Przez niektórych uważany za zapach magiczny, przenoszący do lat dzieciństwa. Dla innych orientalny afrodyzjak z mocną nutą kadzideł i przypraw. Przez młodsze pokolenie potocznie nazywany ''śmierdziuszkiem'', za to przez koneserów uwielbiany. A jaki jest dla mnie? Ciężki, mroczny i duszący. Przenoszący mnie do zadymionego, ciemnego pokoju, skąpanego w żałobnej atmosfery i  kobiet ubranych w ciężkie, czarne, długie suknie z woalkami na twarzy. Zapach bardzo poważny i smutny niestety. Zapach tak kontrowersyjny że nie mogę jednoznacznie stwierdzić czy go lubię czy nienawidzę. Zdecydowanie jednak imponuje mi swoją siłą i oryginalnością, która przetrwała ponad 30 lat. Jaka jest więc nowa wersja tego kultowego zapachu ? Dlaczego producent nazwał ją Black Opium? Czy to znaczy, że będzie bardziej mroczna, dusząca, przenosząca nas w ciemniejszy klimat pełen tajemnic, otoczonych ciężką wonią kadzideł?


Black Opium to zapach do schrupania. Zupełnie inny niż jego oryginalny brat. Nie doszukujcie się podobieństw pomiędzy nimi, bo ich nie znajdziecie.  Tu nie ma ciężkich orientalnych nut, ale za to mamy do czynienia z kolejnym genialnie wyprodukowanym ulepkiem.  


Zabierze Was w niezapomnianą tajemniczą przygodę, w towarzystwie słodkiego jaśminu, karmelizowanych cytrusów i mocnej kawy. Na pierwszy rzut będzie słodko, bardzo słodko, ale nie będzie to delikatna słodycz tylko mroczna, ciepła jak w przypadku La vie Est Belle. Trochę niebezpieczna i narkotyzująca.


Kawa która idealnie komponuje się ze słodkim jaśminem nadaje zapachowi mocy, magi i oryginalności. Jest to jeden z tych zapachów, gdzie poczujemy się pewnie, sexownie, skierowany do kobiet lubiących przekraczać konwenanse. Jest tak piękny, że aż uzależniający, po jego użyciu ma się ochotę na więcej i więcej...


Zapach  będzie otulać nas ciepłą, przyjemną słodyczą przez cały dzień, uwalniając stopniowo wanilie w akompaniamencie paczuli i cedru. Ta niezwykła  baza zostanie na skórze jeszcze przez długi czas, pozwalając noszącemu delektować się jej urokiem.
Cała mieszanka zamknięta została w typową dla YSL buteleczkę. 


Miałam bardzo duże oczekiwania co do Black Opium, ale chyba każdy miał. Opium to kultowy zapach rozpoznawany na całym świecie. W wersji Black miałam nadzieje znaleźć podobne kadzidłowe nuty, ale w przyjemniejszej i bardziej nowoczesnej odsłonie. Trochę się rozczarowałam, bo z oryginałem to on nie ma za dużo wspólnego, a rzekłabym wręcz, że otrzymaliśmy zupełnie inny zapach. Pojawia się więc pytanie, dlaczego producent nazwał je Black Opium? albo, dlaczego pod tak rozpoznawalną  nazwą umieścił tak komercyjny i bezpieczny zapach? bo nie oszukujmy się, ale tak słodkie i lepkie nuty stały się ulubionymi zapachami dla kobiet na całym świecie, przynoszącym producentom ogromne zyski. Nie czepiałabym się gdyby Yves Saint Laurent wypuścił te perfumy pod inną nazwą, promując zupełnie nowy zapach. W tym jednak wypadku producent postawił na bezpieczny i przynoszący duży zysk zestaw. 
Szkoda trochę że zabrakło prawdziwego Opium w Opium Black, jednak w dalszym ciągu jest to jeden z moich ulubionych zapachów. Bardzo przyjemny, ale ma się wrażenie że gdzieś już to było....

30ml - 249 zł
50ml - 369 zł
90ml - 549 zł







poniedziałek, 10 listopada 2014

Lancome La vie est Belle bo przeciez zycie jest piekne


Za oknem ponura, deszczowa jesień, która powoduje że kompletnie nic się nam nie chcę, a już na pewno wystawiać nos za drzwi wejściowe. A gdybyśmy tak choć na chwile otulili się ciepłą i zmysłową wonią tak idealnie kontrastową do pogody za oknem, czy nie poczulibyśmy się lepiej? Oczywiście że tak, w końcu ''życie jest piękne'' jak głosi nazwa perfum Lancome.


La vie este Belle... nazwa idealnie oddaje zapach kryjący się we flakoniku. Jedno psiknięcie i aż chce się żyć, nie ważna jest wtedy pogoda za oknem, ponieważ jest to jeden z tych zapachów który otula nas nie tylko cudną wonią, ale również tajemniczą i zmysłową aurą. Znajdujemy się w zupełnie innym, piękniejszym świecie.


Co takiego sprawia że świat staje się piękniejszy? słodycz... ale nie taka tandetna z perfum dla nastolatek, tylko ciepła, elegancka i wykwintna. Wyczuwamy delikatnie słodką gruszkę, która po jakimś czasie przeradza się w sexowną pomarańcze z dodatkiem jaśminu... jest słodko ale dosyć oryginalnie, jednak i tak to ostatnie nuty grają pierwsze sprzypce. Robi się gorąco i przytulnie, a wszystko to za sprawą romantycznej paczuli, słodkiej pralinki i gorącej wanilii. Takiej kombinacji nie ma sensu się przeciwstawiać czy opierać tylko poddac i pozwolić się otoczyć cudownym i nie powtarzalnym klimatem, zaserwowanym paroma psieknięciami z pięknie wyprofilowanego  flakoniku.


Zapach tak orginalny że aż wyczuwalny u osób noszących go na sobie. Nie należy on do kompozycji obok któych mozna przejść obojętnie, bo pomimo że to słodziak to jednak zupełnie inny niż wszystkie. Ktoś może powiedzieć że podobny do Prady Candy, Coco Mademoiselle, Flowerbomb, Jimmy Choo... i tak dalej... a ja powiem że nie jest podobny do żadnego, a zarazem do wszystkich. Możemy wyczuć w nim podobieństwa to powyższych zapachów, ale nie możemy powiedzieć że jest ''kopią'' któregoś powyżej, bo to totalne nieporozumienie. Może właśnie połączenie tych wszystkich nut tworzy z niego takie małe, oryginalne dzieło sztuki?


Jak dla mnie jest to niepowtarzalny zapach, jedyny w swoim rodzaju. Idealny właśnie na chłodne, deszczowe i ponure dni, wnoszący trochę słońca i otulający nas ciepłą i przytulną aurą. 
Nie jest to lekki zapach. Powiedziałabym że bardzo zmysłowy i specyficzny. Możliwe że nie dla każdego, jednak dla wielbicieli luksusowych słodkości jak najbardziej. Jednak bez obaw, nie jest aż tak specyficzny jak zapachy Toma Forda, które się albo kocha albo nienawidzi. 


Nuty głowy: czarna porzeczka, gruszka

Nuty serca: irys, kwiat pomarańczy, jaśmin
Nuty bazy: bób Tonka, pralinki, paczula, wanilia

Cena:
30ml EDP - 230zl
50ml EDP - 355zl
75ml EDP - 419zl




poniedziałek, 5 maja 2014

Bonbon - Viktor & Rolf



Wyobrazacie sobie zapach tak pyszny i slodki ze mialybyscie  ochote go zjesc? tak uzalezniajacy ze moglybyscie sie w nim kapac? Jesli nie to wlasnie taki jest Bonbon Vikora & Rolfa. 



Na premier tego zapachu czekalam juz dlugo, moja jedyna obawa bylo roczarowanie, bo mialam na jego temat dosc duze wyobrazenie. 

Mial byc karmelowy cukierek z pomaranczowo - morelowym nadzieniem, taki ktorego smak czujemy w ustach jeszcze dlugo po zjedzeniu...
Mialo byc mdlo, slodko i smakowicie... a jaki w rzeczywistosci okazal sie Bonbon ?



Bonbon
Viktor&Rolf


Opakowanie  okazalo sie malym arcydzielem. Zapach zamkniety zostal w szklana rozowa buteleczke, na wzor cukierka owinietego w papierek. Juz sam jej wyglad mowi nam ze bedzie slodko i uroczo.


 Pierwsze psikniecie i... male zdziwienie, bo oczekiwalam cukrowej bomby wybuchajacej na moj nadgarstek i okrywajacej wszystko wokół slodka wonia. Oczekiwalam karmelowego ulepka a do moich nozdrzy dolecial slodki lecz nie mdly, a za to dosyc pospolity zapach.



Przy kolejnych psiknieciach zaczelam wyczuwac coraz to nowsze nuty. Karmel o ktorym tak bardzo marzylam jest wyczuwalny na mojej skorze dopiero po paru godzinach. Jednak nie jest to karmel jaki kocham, ciezki, naturalny i lepiacy jak w Prada candy ale jest za to lekki i przyjemny.

Zapach nie nalezy do mdlego ulepka przeznaczonych dla nastolatek. Zdecydowanie jest on dla wyrafinowanych kobiet chcacych rozkoszowac sie  droga wersja karmelowego cukierka.


Ceny:
30ml - £50
50ml - £68
90ml - £94

Jest slodko to fakt, ale nie jest to tani dziewczecy slodziak  tylko w bardziej eleganckiej i kobiecej odslonie.  Jest sexowny i kuszacy.

Pomimo ze nie byla to bomba kaloryczna jakiej oczekiwalam, to po malu zaczelam sie od niego uzalezniac.
Jest lekki i przyjemny, ale boje sie ze dla wielu z Was ktorzy oczekuja czegos WOW, za malo orginalny. 
Zapach jest rowniez bardzo trwaly, z pewnoscia otuli Was slodkim karmelem do konca dnia.
Uzywanie ich sprawia mi slodka rozkosz, jednak w dalszym ciagu to Flowerbomb jest 
numerem 1.


Nuty:
Nuty glowy: mandarynka, pomarancz, brzoskwinia
Nuty serca: karmel, kwiat pomaranczy, jasmin
Nuty bazy: drzewo gwajakowe, drzewo sandalowe, ambra, cedr

Wachaliscie juz tego cukiereczka?



***
Kochani planuje male prace nad blogiem wiec prosze o cierpliwosc w razie jakichś niedogodności.
Udanego tygodnia :*


wtorek, 11 lutego 2014

Bedzie slodko i rozkosznie... czyli juz wkrotce premiera nowego zapachu BonBon by Viktor & Rolf

Witajcie kochani!


Czekam, czekam i doczekac sie nie moge... na co tak okropnie czekam? na nowego cukiereczka od Vikora&Rolfa i to doslownie cukiereczka. Od kad tylko zobaczylam pierwsze reklamy w internecie to co dzien rozmyslam i oczami wyobrazni widze juz je na mojej toaletce w duecie ze slynnym Flowerbomb.


Wiecie juz dawno ze daze Flowerbomb ogromnym uczuciem i jedyne co moze je przycmic to wlasnie jego nowy mlodszy, slodszy i bardziej rozkoszny brat Bonbon... 

Mowia ze bedzie on caly skapany w karmelu z domieszka  mandarynki, pomaranczy i brzoskwini... az slinka mi cieknie... nuty serca zajely jasmin i kwiat pomaranczy, brzmi dalej slodko i smakowicie ale aby nas nie zemdlilo to w bazie znajdziemy gwajakowca, drzewo sandalowe, cedr i ambre.



Brzmi smakowicie i rozkosznie istne niebo dla naszych nozdrzy... teraz juz rozumiecie dlaczego tak bardzo czekam na premiere tego cukiereczka. Juz samo patrzenie na flakonik ktory przypomina cukierka zawinietego w rozowy papierek napawa mnie ochota wziecia go i wlozenia do buzi. 




Premiera juz w marcu, mam tylko nadzieje ze wraz z pierwszym psiknieciem nie doswiadcze uczucia rozczarowania lecz milosc od pierwszego wejrzenia bo perfumka zapowiada sie istnym hitem nadchodzacego lata. Miejmy nadzieje ze powtorzy sukces wszystkim 
znanych i kochanych Flowerbomb.

Zaczynamy odliczanie ;)


niedziela, 4 sierpnia 2013

Escada - zapach lata...

Witajcie kochani!


Dzisiaj chcialabym Wam zaprezentowac perfumy ktore urzekly mnie swoja delikatnoscia i swiezoscia. Idealnie wkomponuja sie w gorace lato, i sprawia ze poczujemy sie czysto, swiezo i  zmyslowo.


Escada 
Especially Delicate Notes




Opis:

''Escada Especially Delicate Notes to bardzo przyjemny i kobiecy zapach, który powstał jako kolejna wersja popularnych perfum Especially. To bardziej uwodzicielska, owocowo - kwiatowa kompozycja, która jest przeznaczona dla młodych kobiet i dziewczyn chcących codziennie otulać się aksamitnie miękkim welonem, którego aromat przypomina przyjemną, mydlaną kąpiel.

Perfumy Especially Delicate Notes sprawdzą się przede wszystkim wiosną i latem. Zawsze, gdy naniesiesz na siebie to różowe cudo, będziesz czuć się zniewalająco kobieca i atrakcyjna. Zapach Escady znajduje się w przepięknym kanciastym flakonie z mlecznego szkła, który posiada masywne metalowe zamknięcie. Wraz z przeźroczystym, różowym pudełkiem emanują subtelnością, łagodnym stylem i zmysłową kobiecością.
Doskonale opracowane połączenie soczystych owoców, uroczych kwiatów i uwodzicielskiego drzewa zainspiruje Cię. Z początku poczujesz świeżą i pełną witalności nutę gruszki, grejpfruta i róży. Wyjątkowo elegancka i efektywna kombinacja ylang - ylang, nasion hibiskusa i słodkiej róży osiądzie na skórze Twojego ciała, która nie straci jej wyjątkowego aromatu przez wiele godzin po aplikacji. Na końcu Twoje zmysły będzie pielęgnować mieszanka ciepłego drzewa sandałowego i zmysłowego piżma''

Nuta Głowy: róża, gruszka, grejpfrut

Nuta Serca: ambra, róża, ylang-ylang

Nuta Bazy:  piżmo, drzewo




Moja opinia:

Zapach zostal wydany w zeszlym roku, i wtedy tez dostalam go na urodziny. Nie byla to milosc od pierwszego wejrzenia lecz z czasem przerodzila sie w cudowne uczucie. W tym zapachu silnie wyczuwamy roze ktora nie jest moja ulubiona nuta zapachowa lecz w polaczeniu z gruszka i grejpfrutem daje swietna swieza, letnia kompozycje do ktorej z czasem sie przekonalam i stala sie moja ulubiona w gorace dni :)

Zapach utrzymuje sie bardzo dlugo na skorze, nie jest duszacy ani natarczywy, emanuje delikatnoscia i swiezoscia, jednym slowem musicie go wyprobowac :)

Zdecydowanie moj nr 1 na gorace, letnie upaly ale rowniez swietnie sie sprawdzi w okresie wiosennym :)


Cena:
325zł / 75ml



Buziaki kochani i przypominam o ROZDANIU !!!




***

Wreszcie kochani po poltora  roku czasu znalazłam czas aby zalozyc facebooka :D tak wiec jeśli ktoś ma ochote to zapraszam :)

KLIK

BUZIAKI :***

niedziela, 17 lutego 2013

Walentynki z Roberto Cavalli

Witajcie kochani!

Mielismy umowe z moim ukochanym ze w tym roku na walentynki prezentow sobie nie dajemy tylko w sobote pojdziemy  na kolacje i gdzies jeszcze. Oczywiscie ja nie moglam sie oprzec aby nie kupic  czekoladowych serc tak slicznie zapakowanych dla Niego i nie sadzilam ze On takze zrobi mi niespodzianke ;)

No i pomimo wczesniejszych ustalen BRAKU PREZENTOW moj ukochany zaskoczyl mnie w domu pieknymi kwiatami i buteleczka nowego zapachu Roberto Cavalli'ego Just Cavalli.


Jeszcze pare dni temu ogladalam ich  reklame w tv a dzisiaj stoja juz na mojej polce ;)

A teraz pare slow o perfumach...

Just Cavalli to nowa propozycja dla każdej kobiety, która chciałaby zanurzyć się w kremowo-kwiatowym zapachu i poczuć się niezwykle seksownie. Olejek neroli, gardenia i palisander zamknięte w butelce z różowego szkła to doskonała kompozycja dla wrażliwych pań pragnących uwieść ukochanego. Perfumy słynnego projektanta mody Roberto Cavalli’ego sa dostępne od lutego 2013 roku.

Czyli jeszcze pachna nowoscia ;D



Nuta glowy: olejek neroli
Nuta serca: kwiat tahitianskiej gardeni
Baza: drzewo rozane



Ambasadorka perfum jest Gergia May Jagger, ktora mozecie kojarzyc rowniez z reklamy rimmel, i ze swojej slynnej szpary pomiedzy zebami ;)



Pare slow ode mnie... 

Perfumy maja faktycznie kremowo-mydlane wykonczenie, czujemy w nich bukiet kwiatow i pomimo ze zapach okreslany jest delikatnym i subtelnym to ja do delikatnych bym go nie  zaliczyla. Jest dosc intensywny, utrzymuje sie bardzo dlugo na skorze, i moze nie jest jakos specjalnie ciezki ale raczej na upalne dni sie nie bedzie nadawal. Ciezko mi go okreslic bo sa to zupelnie inne nuty zapachowe niz te ktore goszcza na mojej toaletce ale ciesze sie go ze mam bo jest to mila odmiana dla mojego wechu ;) Moj ukochany je uwielbia co bardzo mnie zaskoczylo, w koncu dlatego je wybral a i moj nos jest przyjemnie pieszczony przez zupelnie nowe doznania ;)


Cena
₤40 / 50ml 


***



A teraz Kochani mam do Was OGROMNA prosbe!!!

Prosze o wsparcie w konkursie!!!


Bez Was sobie nie poradze...



Zaglosowac mozna pod podanym linkiem...



Z gory dziekuje za wszystkie glosy :*

Buziaki i udanej niedzieli Wam kochani zycze :***


sobota, 22 grudnia 2012

Zima pachnie PRADA...

Witajcie kochani!

Naleze do osob ktore nie zadawalaja sie jedna buteleczka perfum na toaletce i to nie tylko  dlatego ze jestem perfumoholiczka (a niestety jestem)  ale rowniez dlatego ze nie do kazdej pory roku i kazdego mojego nastroju pasowac bedzie jeden i ten sam zapach.

Lubie dobierac zapach do mojego humoru ale rowniez do pogody za oknem... oczywiste jest ze spryskanie sie Angelem w 30 stopniowym upale rownac bedzie sie z samobojstwem badz przynajmniej mdlosciami ktore doprowadza do...  kazdy wie czego ;) dlatego nie zmiernie jest wazne aby w upalne dni wybierac swierze, cytrusowe badz tez owocowe ale nie za mdle zapachy, natomiast w zimniejsze  mozemy poszalec z ciezkimi slodkimi czy tez orientalnymi zapachami, co kto lubi ;)

Co i rusz odkrywam nowe nie zbadane przez moj nos zapachy ktore okazuja sie moim must have i laduja na mojej wish liscie, a w krotkim  czasie rowniez na mojej toaletce.  Ale to wlasnie dzieki temu mam odpowiedni zapach na kazda pore roku, pogode za oknem czy nawet moje widzimise
zapachowe ;)

Mamy zime... za oknem zimno, ponuro, w moim przypadku rowniez deszczowo wiec nie ma nic lepszego jak otulenie sie ulubionymi cieplymi i slodkimi woniami ktore kocham o tej porze roku.

Przedstawie Wam dzisiaj moje ulubione zimowe zapachy, moglo byc ich wiecej ale ograniczylam sie tylko 5 flakonikow po ktore siegam najczesciej.



1
PRADA candy


Opis producenta:

 Kompozycja rozpoczyna się elegancką nutą piżma, która stopniowo miesza się ze słodkim karmelem. Prada Candy to wyrafinowany zapach, pełen przepychu, idealny zapach dla kobiet, które preferują ciepłe i słodkie wonie o pudrowej nucie piżma.

Nuta głowy: piżmo.
Nuta serca: benzoesan.
Nuta bazy: karmel.

Moja opinia:

Moj nr jeden na zimowe wieczory ale rowniez na wielkie wyjscia cieplejsza pora. Zakochalam sie w nim od pierwszego wejrzenia a raczej wachniecia, jest slodki ale nie ulepek, jest elegancki ale nie duszacy, jest poprostu idealny jak dla mnie. Moglabym sie kapac w nim i czuc jego won 24h/7... przy przesadnie nadmiernym spryskaniu sie nie powoduje mdlosci i nie gryzie mnie w nozdrza tylko wrecz przeciwnie  mam ochote na wiecej i wiecej... nie znam umiaru... chyba sie uzaleznilam od niego... ale jest to cudowne uzaleznienie ;)

Cena:
 319zl / 50ml


2.
Loverdose
DIESEL


Opis producenta:

Perfumy mają miano "Dawki Miłości" lub "Przedawkowania Miłości". Producent zapewnia, że zapach posiada cząsteczki, które pobudzają zmysły odpowiedzialne za przyciąganie i pożądanie. Elegancki flakon nawiązuje do całej tematyki miłości i przypomina diamentowe serce. 

Nuta głowy: anyż gwieździsty, mandarynka
Nuta serca: korzeń lukrecji, gardenia, jaśmin
Nuta bazy: nuty drzewne, ambra, wanilia

Moja opinia:

Coz madrego moge rzec... jestem dalej w fazie zakochania pomimo ze zapach gosci u mnie juz rok! 
Tak samo jak w przypadku Prady uzaleznia i moglabym go spokojnie przedawkowac co wywolalo by tylko rozkosz.. 
Jest slodki ale jest to zupelnie inna slodycz niz jak u Candy... wyczuwam wate cukrowa i... kwiatki z ogrodka, nie jest ciezki wiec spokojnie uzywam go rowniez w lato lecz jednak przypisuje sie go do chlodniejszych por roku. Moj nr 2 na toaletce lecz niestety juz mi sie po malu konczy :(

Cena:
 200zl / 50ml


3.
Angel
Tierry Mugler


Opis producenta:

Żaden zapach nie pachniał nigdy tak jak Angel. Thierry Mugler kierując się bardziej instynktem niż trendami mody, stworzył Angel dla kobiety, która jest w połowie aniołem, w połowie diablicą. Zapach pełen kontrastów, lodowaty błękit flakonu, symbol nieba i marzeń, kryje zaskakujący żar zmysłowości. Jak mawiał Mugler „strzeżcie się aniołów”. Zapach ktory mozna znienawidzic albo pokochac, rozpoznawany na calym swiecie, bardzo charakterystyczny i nie do zapomnienia. 

Nuty głowy: jaśmin, bergamotka, wata cukrowa, strączyniec, mandarynka, kokos, melon.
Nuty serca: róża, orchidea, śliwka, czerwona porzeczka, lilia, jeżyna, jaśmin, brzoskwinia, morela, miód.
Baza: wanilia, piżmo, karmel, ciemna czekolada, paczula, ambra, fasola tonka.

Moja opinia:

Zawsze byl przeze mnie pozadany, kiedy raz go poczulam to nie moglam o nim zapomniec... przypomnialam sobie o nim pare lat temu i nabylam moj pierwszy flakonik. Jest slodki i cieply, w nadmiarze duszacy i drazniacy nie nadajacy sie na cieple dni! Ale za to rozgrzeje nas na wieczorne, zimowe wyjscia i spowoduje ze bedziemy sie czuly wyjatkowo. Uzywam go dosc rzadko bo uwazam ze w malych ilosciach mozemy go pokochac ale w nadmiarze mozemy go znienawidzic. 

Cena:
315zl / 50ml


4.
 Reb'l Fleur
Rihanna 


Opis producenta:

Nazwa woni to `zbuntowany kwiat`, idealnie odzwierciedlająca charakter artystki. Dedykowany zmysłowym, namiętnym kobietom, o intrygującym spojrzeniu i olśniewającej urodzie. Zapach jest odważny, zmysłowy, słodki i zapadający w pamięć

Nuta głowy: brzoskwinia, śliwka, czerwona porzeczka
Nuta serca: tuberoza, fiołek, hibiskus, kokos
Nuta bazy: paczula, wanilia, bursztyn
Moja opinia:

W tym zapachu sie rowniez  zakochałam. Przy kazdym psiknieciu przezywam ta miłość jeszcze raz, nawet przy wylaniu pół butelki na siebie nie gryzie mnie w nozdrza tylko czuje sie nim delikatnie otulona. Jest nie ziemsko słodki, lekko duszacy, ciepły w sam raz na wieczorne wyjscia i zimne wieczory. Jak tylko mam ochote na cos słodkiego to od razu po niego siegam, nawet jesli wybieram sie tylko do pracy. Utrzymuje sie do konca dnia, pozostawiajac delikatna słodką woń na skórze.

Wiecej o obu perfumach Rihanny pisalam tutaj

Cena:
160zl / 50ml


5.
Aromadisiac
AVON


Opis producenta:

Niebezpiecznie wyrazista, zabójczo seksowna, uwalnia głęboko skrywane żądze. Zapach niczym kuszący afrodyzjak...

Nuta glowy: mandarynka, imbir różowy, pieprz
Nuta serca: kwiat pomarańczy, płatki jaśminu, heliotrop
Nuta bazy: drzewo sandałowe, piżmo, bób tonka, ambra

Moja opinia:

Nie moglo zabraknac tych perfum w moich zimowych propozycjach poniewaz sam zapach przypomina mi... swieta :) Jest dosc charakterystyczny wielu osoba moze nie przypasc do gustu lecz jak dla mnie jest fajny na zimowe wieczory. Jest slodki, wyraznie wyczuwam tam nute cynamonu a nawet piernika ;) sam zapach kojazy mi sie dosc smakowicie i lubie go uzywac w okresie swiat ;)

Cena:
73zl / 50ml


*wszystkie ceny podane sa za 50ml wg wizaz.pl oraz sklepu douglas.


A teraz kochani otulona tymi slodziakami ide sobie slodko spac i Wam takze radze aby jutro wstac wczesnie i moc korzystac w pelni z ostatniej niedzieli przed swietami ;)

BUZIAKI:***




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...