Pokazywanie postów oznaczonych etykietą swatch. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą swatch. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 22 lutego 2016

Mac In Extreme Dimension 3D Black Lash

Maskara In Extreme Dimension 3D jest chyba jedną z popularniejszych maskar do rzęs z MAC. Ma zapewnić naszym rzęsom objętość, wydłużenie oraz podkręcenie  nadając im przy tym elastyczności i miękkości. Dodatkowo intensywna czerń wpadająca w kolor smoły ma spotęgować dramatyczny efekt.


Tusz zamknięty został w czarne plastikowe i całkiem poręczne opakowanie. Szczoteczka dosyć dużych rozmiarów ma za zadanie przenieść więcej produktu i równomiernie go rozprowadzić, bez tworzenia grudek. Ciężko sobie to jednak wyobrazić, ponieważ umieszczone zostały na niej bardzo krótkie ząbki, które wydają się być stanowczo za krótkie do dokładnego rozczesania rzęs. Już po pierwszym użyciu zauważymy, że owa szczoteczka aplikuje bardzo dużą ilość tuszu, który lekko skleja  rzęsy.
£19.00/95.00zł





Efekt końcowy w dużej mierze zależy od stanu naszych rzęs. Jeśli mamy naturalnie piękny wachlarz to zdecydowanie ta maskara pięknie go podkreśli, a przy aplikacji większej ilości warstw uzyskamy efekt WOW. Moje rzęsy ostatnio są w średniej kondycji, więc cudów nie mogłam nią uzyskać. Szczoteczka okazała się zdecydowanie za długa i za gruba. Niestety, ale tusz skleił moje rzęsy
tworząc efekt pajęczych nóżek. Z daleka rzęsy wyglądają całkiem dobrze, są wyraźne i długie, jednak z bliska prezentują się już mniej ciekawiej.

Maskara się nie rozmazuje i nie kruszy, nie ma również problemu z jej zmyciem. Przy odrobinie pracy można uzyskać nią bardziej dramatyczny efekt, jednak jak dla mnie jest bardzo przeciętna.



czwartek, 21 stycznia 2016

Kiss Me - Dior, Fluid Stick

Pomadki w płynie Dior Fluid Stick cieszą się ogromną popularnością. W zasadzie nie do końca są to pomadki, ale również i nie błyszczyki czy lakiery do ust. Fluid Stick to wielofunkcyjny kosmetyk o bardzo dużej pigmentacji, lekkiej formule i nadający maksymalny połysk. Określany przez producenta jako hybryda. Jest to jeden z tych produktów do których mam mieszane uczucie. Posiadam go już ponad rok i w dalszym ciągu nie mogę się zdecydować czy go lubię, czy nienawidzę. Ma parę zalet, ale niestety więcej minusów, przez co sięgam po niego bardzo rzadko, a w zasadzie prawie w ogóle.


Ja posiadam kolor 389 Kiss Me, który zalicza się do różowych odcieni. Oczywiście kolor będzie u każdego prezentował się inaczej, ze względu na różną pigmentacje ust. U mnie w zależności od światła wpada nieco w brudny (chodź nie zawsze), intensywny róż, w którym nie czuje się dobrze.
 Konsystencja fluidu jest nieco żelowa i muszę przyznać, że całkiem przyjemnie się go nakłada na usta. Aplikujemy go za pomocą dołączonego aplikatora, który jest bardzo fajny w obsłudze i wyglądem przypomina te z L'oreal. Już po pierwszej aplikacji zauważamy, że kosmetyk ma bardzo ''mokre'' wykończenie i dużą pigmentacje. Po nałożeniu więcej warstw lubi niestety się wylewać poza kontur ust. W początkowej fazie przypomina on bardziej kremowo-lustrzany błyszczyk, nie klei się i nawilża usta.


Fluid Stick posiada na początku nieprzyjemny alkoholowy zapach, który po jakimś czasie się ulatnia.
Połysk który otrzymujemy już na samym początku, również z czasem znika pozostawiając na ustach satynowe wykończenie, które w przypadku tego koloru (Kiss me) nie wygląda dobrze. Po paru minutach jest mu bliżej do typowego lakieru do ust i zaczyna trochę się lepić. Jednak bez obaw, wiele osób nie doświadczyło tego, więc możliwe że to tylko moje odczucie. Trwałość to duży minus, podczas jedzenia czy picia zostaje on dosłownie na wszystkim. Plusem może być fakt, że równomiernie schodzi, chodź nie wiem jak jest w przypadku ciemniejszych kolorów. 




Podejrzewam że duży wpływ na moją opinie ma właśnie kolor, który nie do końca mi się podoba. Nie należy on do jasnych nudziakowych odcieni, które pasują do każdego makijażu, ale również nie jest na tyle ciemny i intensywny aby grać główną rolę. Jest widoczny, różowy i czasem trochę brudny a czasem lekko cukierkowy. Nie wiem od czego to zależy. Na żywo bliżej mu do koloru pokazanego na ręce niż na ustach. Możliwe że gdybym posiadała go w jakimś innym odcieniu, moja opinia by się zmieniła. Po drugie nie jestem fanką takich pośrednich wykończeń. Uwielbiam maty, a jeśli mam ochotę na połysk to lubię kiedy on jest duży i utrzymuje się przez parę godzin, a nie znika po paru minutach. Nie do końca rozumiem fenomenu tego produktu. Połysk utrzymuje się dość krótko, fakt ma silną pigmentacje, ale szybko się zjada i pozostawia ślady na wszystkim z czym ma kontakt. Lubi migrować i ma dość specyficzny zapach podczas aplikacji. Jedyna rzecz która mi się w nim podoba oprócz opakowania, to konsystencja, która jest bardzo przyjemna na początku. Zauważyłam, że dużo osób go lubi, więc może kiedyś wypróbuje go jeszcze w innym kolorze. 


sobota, 16 stycznia 2016

''Rose Glacier'' Powder Blush, Chanel

''Rose Glacier'' to jeden z tych produktów obok którego nie da się przejść obojętnie. Od pierwszej chwili, gdy go ujrzałam to już wiedziałam, że musi być w moim posiadaniu. Co prawda długo zwlekałam z jego zakupem, bo Chanel ma w swojej ofercie wiele pięknych kolorów róży do policzków i nie wiedziałam który bardziej mi skradł serce. Jednak za każdym razem jak testowałam je wszystkie razem to wiedziałam, że właśnie takiego koloru jeszcze nie mam w swojej kolekcji.



Róż Chanel zamknięty zostały w standardowe dla firmy czarne, plastikowe opakowanie z białym logiem na przodzie. Z doświadczenia mogę stwierdzić, że tego typu opakowania nie są za bardzo trwałe. Posiadam puder Chanel w identycznym opakowaniu i przy upadku pękło zamykanie, przez co niestety kosmetyk się nie zamyka. 
Do różu dołączony został również mały podręczny pędzelek wykonany z naturalnego włosia, który swoją drogą nie jest aż taki zły. Na upartego możemy nakładać nim produkt na twarz, jednak jak dla mnie jest on trochę za twardy.


Róż jest wypiekany i powiedziałabym że wygląda dosyć pospolicie w opakowaniu. Kosmetyk posiada piękny różany zapach, który ja osobiście uwielbiam. Pomimo, że wyglądem przypomina trochę róże Bourjois to jednak różnią się one od siebie ogromnie. Chanelek jest bardzo dobrze napigmentowany i pomimo, że posiadam go już ponad rok, to w dalszym ciągu nie skamieniał jak w przypadku wyżej wymienionych róży Bourjois. 


Mój kolor to ''Rose Glacier'' o numerze 170. Piękny dziewczęcy róż ze złotą poświatą. Osoby obawiające się złotego shimmera mogę zdecydowanie zapewnić, że nie jest on zauważalny na twarzy. Mają one raczej za zadanie pięknie rozświetlić nasze policzki. Intensywność koloru można oczywiście stopniować od naturalnego, delikatnego po intensywny, cukierkowy róż w zależności od naszych preferencji. Jeśli chodzi o trwałość to utrzymuje się cały dzień na twarzy. 
''Rose Glacier'' jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych róży, jednak jak dla mnie mógł by mieć więcej złotej poświaty widocznej na policzkach.










piątek, 8 stycznia 2016

Mac Fashion Revival

Jak już z pewnością zauważyłyście, maty są moimi ulubionymi wykończeniami w pomadkach. Nie są one idealne, bo mają to do siebie, że lekko wysuszają usta i po paru godzinach możemy odczuć lekkie ściągnięcie, jednak żadne inne wykończenie nie przetrwa na ustach tyle godzin. 'Fashion Revival' od Mac to kolejny matowy strzał w dziesiątkę. 



Pomadka określana jest jako ciemna malina, na pierwszy rzut oka jest bardzo podobna do Mac 'Media' o której pisałam tutaj i którą porównam Wam w dalszej części posta. Niestety Fashion Revival jest z kolekcji limitowanej z 2014 roku, więc może być problem z jej dostępem. Jak już pisałam wcześniej pomadka ma matowe wykończenie, jednak posiada całkiem przyjemną kremową konsystencje, która sunie po ustach zostawiając mocno napigmentowany kolor dojrzałej maliny. Posiada słodki waniliowy zapach, który jest standardowy dla wszystkich pomadek Mac.






Jak pisałam na początku kolor 'Fashion Revival' bardzo przypomina mi pomadkę Maca w odcieniu 'Media' z tym, że ona ma satynowe wykończenie. Nie jestem jej wielką fanką bo mam wrażenie, że przez swoje wykończenie nierównomiernie się ją rozprowadza, w załamaniach kolor jest ciemniejszy i niestety również brzydko się zjada. Aby uzyskać głębię koloru trzeba się napracować, bo nie ma aż takiej pigmentacji jak 'Fashion Revival'. Po porównaniu obu kolorów możemy zauważyć, że 'Media' jest troszkę ciemniejsza i bliżej jej do ciemnej wiśni niż maliny. Dzięki różnym wykończeniom, prezentują się również inaczej na ustach. W Media łatwo dostrzec że kolor jest nierównomierny i pomimo wielu warstw nie jest, aż tak intensywny jak 'FR'. Jeśli z kolei pomadka wydaje się dla Was troszkę za ciemna i wolelibyście o ton jaśniejszą, ale w tej samej malinowej kolorystyce to polecam all fired up.  






poniedziałek, 19 października 2015

GIVENCHY Croisiére, Glow Powder, Extréme Croisiére 4

Seria bronzerów Givenchy Croisiére ma zapewnić nam piękną, słoneczną opaleniznę przez cały rok. Puder ma ultradelikatne i naturalne wykończenie, nadające nam promienny zdrowy wygląd.


Bronzer dostępny jest w 4 wariantach kolorystycznych, które na pierwszy rzut oka mogą się wydawać lekko pomarańczowe.

210zł/£34



Kosmetyk zamknięty został w eleganckie, małe pudełeczko zamykane na magnes. Bardzo łatwo się je otwiera i zamyka, bez obaw o nasze paznokcie ;)



Po otworzeniu kompaktu naszym oczom ukazuje się piękne tłoczenie z logiem Givenchy. 



Puder ma konsystencje kremową, nie osypuje się i nie kruszy. Początkowo byłam przekonana że jest on lekko metaliczny, jednak przy pierwszych aplikacjach zauważyłam że ma raczej delikatne, satynowe wykończenie.


  Bronzer jest bardzo dobrze napigmentowany, wystarczy jego niewielka ilość, aby był dobrze widoczny na twarzy. Świetnie się nadaje nie tylko do konturowania, ale i również do nadania naszej cerze  pięknej, słonecznej opalenizny.


środa, 12 sierpnia 2015

Rozswietlacz Bobbi Brown Shimmer Brick w odcieniu Beige

Poszukiwania idealnego rozświetlacza dobiegły końca. Znalazłam idealnego zastępce mojego, już nieźle wysłużonego rozświetlacza, który lata świetności ma już zdecydowanie za sobą. Na rynku mamy dostępne różne warianty rozświetlaczy w zależności od naszych potrzeb. Perłowe, matowe, metaliczne czy z drobinkami. W pudrze, kamieniu, płynie, żelowe albo w pisaku. Kolejny problem to kolorystyka, wybierać możemy pomiędzy produktami wpadającymi w róż, złoto, brąz, srebro i wieloma innymi w zależności od naszych upodobań.

Do konturowania twarzy polecam raczej produkty matowe, jednak nie zaszkodzi trochę błysku na kościach policzkowych, aby nasz makijaż nie był taki ''płaski''. Mój ulubiony rozświetlacz był perfekcyjnie zmielony, metaliczny w kolorze kremowego złota. Idealny do wykończenia każdego makijażu i nadania mu świeżości, bez efektu choinki na twarzy. Gdy tylko sięgnął dna, zaczęłam poszukiwania jego zastępcy. Tym razem wybór padł na Shimmer Brick od Bobbi Brown

 

Rozświetlacz urzekł mnie świetną konsystencją oraz kolorystyką. Wybierać możemy spośród 5 wariantów kolorystycznych, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się trochę za ciemne. Każdy wariant składa się z 5 różnych pasków kolorystycznych. Najbardziej zależało mi aby rozświetlacz był w  kolorze lekkiego złota, z pięknym metalicznym połyskiem, ale aby się nie osypywał na twarz. Shimmer Brick wydawał się spełniać te oczekiwania. Po długich testach ostatecznie wybrałam odcień Beige, który wydawał mi się, po pierwsze być najjaśniejszym, a po drugie najbardziej wpadał w złoto.



Kosmetyk zamknięty został w eleganckie, minimalistyczne, plastikowe opakowanie z lusterkiem. Całość na pierwszy rzut oka wygląda solidnie, jednak mnie mało przekonuje. Dodatkowo uległam małemu zdziwieniu, jak ujrzałam w środku piankową przemysłową gąbkę chroniącą zapewne kosmetyk przed uszkodzeniem. Owa gąbka jest tak okropna, że w kosmetyku za taką kwotę w życiu nie spodziewałabym się czegoś takiego. Również wykończenie samego produktu nie jest idealne jak w przypadku produktów innych wysokopółkowych  firm.





Puder jest dosyć twardy, nie kruszy się ani nie rozsypuje. Idealnie możemy połączyć wszystkie kolory i uzyskać na twarzy, piękne, zdrowe lekko metaliczne rozświetlenie. Intensywność możemy budować, jednak nie sądzę aby można było zrobić sobie nim krzywdę. 




Delikatna złota poświata trzyma się na twarzy cały dzień, nie migruje i się nie ściera. Obawiam się jednak, że w porze zimowej kolor może okazać się troszkę za ciemny. Nie testowałam go jeszcze na bardzo jasnych karnacjach, ale boje się, że zamiast rozświetlającej poświaty uzyskamy złote placki na policzkach.

Za ponad 10g tego cudownego produktu musimy zapłacić £33 w UK, a w polskim Douglasie 219zl. Rozświetlacz nie jest produktem, który kupuje się co miesiąc, a dodatkowo Shimmer Brick wydaje się być bardzo wydajny, więc wart jest zainteresowania.


niedziela, 24 maja 2015

MAC viva glam II

Kolekcja Viva Glam utworzona została w 1994 i cały dochód z jej sprzedaży przeznaczony jest na walkę z AIDS oraz HIV. Od tamtego czasu  MAC zatrudnia wspaniałe osobowości biorące udział w kampaniach reklamowych. Pomadki pochodzące z tej kolekcji różnią się opakowaniem od standardowych produktów tej firmy. Czarno srebrne połączenie zastąpione zostało dodatkiem czerwieni. 


 Viva Glam II powstała w 1997 i określana jest jako przygaszony beżowy róż. Wykończenie pomadki jest satynowe. W zasadzie rzekłabym idealne, nie za tępe jak w przypadku matów, ale za to bardzo dobrze napigmentowane o kremowej konsystencji.



Nie podkreśla suchych skórek, dobrze się rozprowadza i fajnie nawilża. Utrzymuje się również całkiem nieźle. Pomadka posiada piękny waniliowy zapach typowy dla MACowskich pomadek. 




Jeśli chodzi jednak o kolor, to powiedziałabym, że należy on do tych którymi krzywdę można łatwo sobie zrobić. Niestarannie i szybko  rozprowadzona nada bardzo nieestetyczny efekt.
Dla bladolic będzie ona bardzo ciemnym, brudnym odcieniem wpadającym w lekki brąz z różowymi tonami, jednak dla dziewczyn z ciemniejszą karnacją będzie idealnym nudziakiem. 


                                                                                                 





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...