Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lipgloss. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lipgloss. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 lutego 2015

Dior Spring Collection 2015, lipgloss 154 fastes

Wiosenna kolekcja Diora 2015 Kingdom of Colors, zachwyca pięknymi pastelami kontrastującymi z żywymi odcieniami. 

Po długiej ponurej ziemie, nowa kolekcja jest zdecydowanie świeżym powiewem zbliżającej się wiosny. Daje nam wiele kolorowych i niebanalnych możliwości, które otworzą naszą wyobraźnie na nowe doznania. Mnie zdecydowanie urzekł, jeden z czterech nowych odcieni błyszczyków Dior Addict. 



Od lewej:
- 004 Tiara
- 154 Fastes
- 584 Dynasty
- 624 Mylord


Fastes 154


Fastes to delikatny róż z maleńkimi drobinkami, które pięknie odbijają światło. Swoją drogą jest on bardzo podobny do odcienia 153 premiere soire, który posiadam od dłuższego czasu.



Błyszczyk posiada standardowe dla Diora opakowanie, zamiast tradycyjnego aplikatora znajdziemy pędzelek.


Nadaje lekki kolor pełen połysku, może być aplikowany również na pomadkę nadając piękne "mokre" wykończenie.




środa, 17 grudnia 2014

ILLAMASQUA - Maiden

Błyszczyk Maiden trafił w moje ręce trochę przypadkowo. Nigdy jakoś szczególnie nie interesowała mnie firma Illamasqua, jednak przechodząc koło ich stoiska w oczy rzucił mi się właśnie ten, brzoskwiniowy błyszczyk o nieziemsko intensywnej pigmentacji.



Intense lipgloss to płynna pomadka, dzięki której nasze usta mają wyglądać na pełniejsze i błyszczące bez uczucia lepkości.


Błyszczyk dostępny jest w 19 intensywnych kolorach. Maiden określany jest jako 'Ciepła Brzoskwinia', jednak dla osób z ciemniejszą karnacją może on być trochę za jasny.



 Opakowanie jest dosyć klasyczne, produkt zamknięty został w plastikową buteleczkę z pędzelkiem. Niestety mój aplikator-pędzelek jest trochę wadliwy. Kiedy go używam, to mam wrażenie jakby był sklejony częściowo i strasznie nierównomiernie rozprowadza produkt. Do jego aplikacji muszę używać osobnego pędzelka.


Kolor faktycznie jest bardzo intensywny, usta są pełniejsze i błyszczące. Błyszczyk nie skleja ust, ale i nie wytrzymuje na nich bardzo długo. Bez jedzenia i picia to może z 3h od aplikacji będzie widoczny. Przy użyciu za dużej ilości produktu, błyszczyk lekko wylewa się poza kontur ust co nie wygląda za dobrze. 


Jak dla mnie mógłby być trochę trwalszy, bo w momencie jak zaczyna znikać z naszych ust to ostatki błyszczyka pozostają poza ich konturem, co nie wygląda za estetycznie.

sobota, 7 czerwca 2014

MAC Pro longwear lipglass- Patience,Please

Witajcie kochani!

Znalezienie idealnego odcienia błyszczyka, który by nas zwalił z nóg jest nie lada wyzwaniem. Od zawsze mam słabość do wszelakich nudziaków toteż, kiedy tylko ujrzałam na MACowskiej półce Patience, Please pomyślałam, o to coś dla mnie.

MAC
Pro Longwear Lipglass
Patience, Please 
A63


Błyszczyk jest z seri Pro Longwear, czyli spokojnie powinien wytrzymać nawet do 6 godzin według zapewnień producenta. Dodatkowo ma nawilżać nasze usta, pozostawić błyszczące a kolor ma się na nich utrzymać przez długi czas.


Kosmetyk zamknięty został w plastikowe, ale dosyć ciężkie i dobrze wykonane opakowanie.  Bez problemu możemy otworzyć jak i zamknąć produkt, nie martwiąc się przy tym że go uszkodzimy.


Po otwarciu możemy  łatwo zauważyć że błyszczyk ma bardzo gęsto konsystencje, która wręcz wypycha aplikator na zewnątrz. Przy pierwszym użyciu oniemiałam. Błyszczyk ma tak silną pigmentacje że wystarczy jego odrobina, aby pokryć nasze usta cudnym kolorem. Łatwo z nim przesadzić i uzyskać wręcz komiczny efekt, więc sprawdzi się tu zasada im mniej tym lepiej.



Jeśli chodzi natomiast o sam kolor, to jest to bardziej delikatny pudrowy róż, niż tradycyjny nudziak. Jednak w dalszym ciągu świetnie sprawdzi się przy mocnym makijażu oka typu smoky. Błyszczyk nie posiada żadnych drobinek, jest kremowy i silnie kryjący. Minusem dla wielu osób może być klejąca konsystencja. Ja osobiście lubię takie kleiki  bo wiem przynajmniej, ze produkt nie zje się w przeciągu paru minut. Jeśli już mowa o trwałości to faktycznie błyszczol utrzymuje się u mnie spokojnie 4h bez jedzenia i picia, mozliwe że utrzymałby się nawet dłużej.


Jedyną rzeczą jaka mi w nim przeszkadza to to że osadza się po wewnętrznej lini warg. Oprócz tego schodzi równomiernie i całkiem dobrze nawilża. Bosko pachnie słodką wanilią.


Cena 
  •    £17.50

Jest to zdecydowanie jeden z moich ulubionych błyszczyków. Bardzo fajny i szybki w użyciu. Uwielbiam go za zapach, kolor, konsystencje i trwałość.

Udanego weekendu kochani :*




piątek, 21 marca 2014

Lancome, Gloss in love... 146 peach show

Witajcie kochani !

Seria blyszczykow Glossy in love dostepna jest od zeszlego lata jednak dopiero teraz zauwazylam jaka maja piekna game kolorystyczna jak i same opakowanie. Urzekl mnie rowniez ciekawy wygiety aplikator i świetna konsystencja. Cudny brzoskwiniowy kolor pech show od razu przykul moj wzrok wiec przetestowalam go na stoisku i... przepadlam. 

Lancome 
Gloss in love...

Twarza serii Gloss In Love... zostala urocza Emma Watson.


Blyszczyki sa dostepne w 12 soczystych kolorach.




Ponadto producent wprowadzil niestandardowe ale jakze wygodne opakowanie ktore zamkniemy jednym kliknieciem. 



Od producenta:

''Błyszczyk Gloss In Love został zainspirowany potrzebami współczesnych młodych kobiet. Gładki, jedwabisty błyszczyk do ust o unikalnej, żelowej konsystencji i specjalnych łapiących światło i doskonale oddających kolory pigmentach. Delikatna i zarazem niezwykle kremowa konsystencja wspaniale koi usta, wygładza i nasyca świetlistym kolorem. Dwa razy więcej blasku i komfort noszenia oraz długotrwały efekt to zalety Gloss in Love.
Nawilżający błyszczyk nadaje ustom krystaliczny blask, a innowacyjny dwustronny aplikator zapewnia ich optymalne pokrycie. Długotrwały oraz błyszczący kolor ust, który trwa aż do 6h. Unikalne zaokrąglone kształty aplikatora idealnie modelują dolną wargę oraz precyzyjnie podkreślają kontury górnej wargi, tworząc wyrafinowany wygląd ust. Dostępny w 12 odcieniach.''

Lancome
Gloss In love...
Peach show 
146





 Blyszczyk posiada sliczny slodki zapach wanilii a jego konsystencja jest cudownie kremowa.




Cena:
£20.00/ 115zl





Aplikator zostal bardzo dobrze przemyslany, poniewaz bez problemu precyzyjnie pomalujemy nim dolna jak i gorna warge. 


 Kolor na zywo to pastelowa brzoskwinia, daje calkiem niezle krycie a kolor mozna stopniowac przez co i usta wydaja sie pelniejsze i bardziej soczyste ;)  Jednak efekt koncowy i tak pozostanie calkiem naturalny.





 Jak juz wspominalam konsystencja jest kremowa i bardzo przyjemna, nie jest za  klejaca ale nie jest rowniez leista jesli wiecie o co mi chodzi. Blyszczyk na ustach spokojnie wytrzyma ok 3h ale wiecej raczej juz nie. Calkiem fajnie wspolgra z Manhattan soft Matt Lip Cream, uzyskamy wtedy taka soczysta brzoskwinie wpadajaca w koral. W opakowaniu mozemy zauwazyc lekkie drobinki ale bez obaw nie sa one za bardzo widoczne a juz tym bardziej wyczuwalne na ustach.




Podsumowujac, podoba mi sie efekt koncowy jaki daje blyszczyk. Opakowanie rowniez na duzy plus, oszczedzamy czas podczas zamykania czy otwierania. Zapach i smak jest obledny wiec uzywanie go to czysta przyjemnosc. Jedyny minus jaki moglabym znalesc to troche malo intensywny kolor, w opakowaniu wyglada on na bardziej brzoskwiniowy niz w rzeczywistosci prezentuje sie na ustach.

Udanego piatku kochani :*


niedziela, 27 października 2013

Dior Addict, 153 premiere soiree



Od momentu, kiedy zobaczyłam Kate Moss reklamującą pomadki Dior Addict, zakochałam się w odcieniu, który gościł na jej ustach, do tego stopnia że zapragnęłam go mieć. Na następny dzień siedziałam już na krzesełeczku i cierpliwie czekałam, aż Pani ekspedientka nałoży mi mój wymarzony kolor 578 Diorkiss na usta. Jakże duże było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam w lustrze zupełnie inny kolor, niż ten który reklamowała sama Kate Moss. W rzeczywistości, zamiast cukierkowego różu miałam na sobie zimny, ciemny róż, który w dodatku  był półtransparentny a sam efekt zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Oczywiście ekspedientka widząc moje niezadowolenie próbowała namówić mnie na inny kolor, jednak ja już straciłam ochotę na jakiekolwiek zakupy, wiec podziękowałam jej za pomoc i odeszłam wielce rozczarowana. Od tamtej pory omijałam stoisko Diora nie mając ochoty na żadne ich produkty. Jednak jakiś czas temu, pierwszy raz od tego felernego dnia poszłam i postanowiłam dać im jeszcze jedna szanse. Gdy tak chodziłam pomiędzy tymi wszystkimi cudnymi, kolorowymi perełkami mój wzrok przykuł pewien błyszczyk, który był bardzo w moim stylu. Efekt na ustach również mi się spodobał, wiec błyszczyk wrócił ze mną do domu.


Dior Addict
Gloss
153 Premiere Soiree



Opis:

Unowocześniona wersja kultowego Addict Ultra Gloss.
Charakteryzuje go delikatna i przyjemna formuła. Nowy błyszczyk Dior Addict Ultra Gloss zapewnia ogromny komfort noszenia. Jego formuła została wzbogacona w kompleks z krystalicznych żelowych olejków, dzięki czemu łatwo się rozprowadza i tworzy na skórze przylegającą, przyjemną i delikatną powłokę. Ta niewyczuwalna warstwa jest bardzo elastyczną strukturą, która porusza się wraz z ruchem ust. Zawarte są w niej pigmenty i składniki aktywne zapewniają komfort i trwały blask.
Kompleks Spotlight Shine działa jak nanoprojektor - dziesięciokrotnie zwiększa odbijanie światła, rozświetlając wargi intensywnym blaskiem. Poprzez odpowiednio dobraną formułę i połysk, podobnie jak w malarstwie iluzjonistycznym, kolor zostaje wydobyty, a usta stają się wyraźnie powiększone.
Została zmieniona szata błyszczyków: wysmukły flakonik, srebrna nakrętka i, widoczne poprzez podwójne przezroczyste ścianki, wibrujące kolory. Pędzelek zyskał nową formę, aby tworzyć jeszcze bardziej precyzyjny i zmysłowy makijaż.
Błyszczyk występuje w 3 rodzajach: Glow, Pearl i Flash.
Glow - Odcienie naturalne, lekkie i zwiewne, przypominające drugą skórę, delikatnie ozdobione ledwie zauważalnymi lśniącymi drobinkami. 
Pearl - Paleta świeżych delikatnych odcieni, lekko ocieplonych perłowym połyskiem.
Flash - Żywe, odważne, wibrujące odcienie Couture. Idealne w zestawieniu z bardziej wyrafinowanym strojem, od wieczorowej sukni po smoking.
Kosmetyk dostępny w 18 odcieniach.

wizaz.pl



Błyszczyk zamknięty jest w ślicznym przezroczystym flakoniku ze srebrna nakrętka. Na jednej ze ścianek wytłoczona jest nazwa Dior, natomiast na nakrętce znajdują się inicjały CD, które zdecydowanie cieszą nasze oko.






Zamiast tradycyjnego aplikatora, błyszczyk posiada pędzelek dzięki któremu powinniśmy precyzyjniej nałożyć produkt na usta... jednak niestety jak dla mnie jest on niewygodny w użyciu. 






Kolor, który skradł moje serce, możemy opisać jako jasny perłowy róż z lekkimi drobinkami o nazwie Premiere Soiree nr 153.








Błyszczyk całkiem dobrze się nakłada, ale ze względu na nieporęczny pędzelek, polecam użycie lusterka. Konsystencja jest rzadka, ale nie spływająca z ust. Błyszczyk się nie klei, dobrze nawilża, daje efekt mokrych ust, natomiast nałożony na pomadkę optycznie je powiększa. Kolejnym minusem oprócz aplikatora jest to, że niestety produkt szybko się zjada. Ponadto jest bezsmakowy, o lekko słodkim, przyjemnym zapachu.




Plusy:
+ opakowanie, jedno z najładniejszych jakie posiadam w kosmetyczce 
+ idealny kolor lecz mógłby być bardziej kryjący
+ zapach 
+ konsystencja idealnie kremowa 

Minusy:
- trwałość
- pędzelek trudny w użyciu 


Cena:
120zl / £22.00

Błyszczyk nie wywołał na mnie efektu WOW, jednak okazał się całkiem przyjemnym produktem. Jeśli komuś nie jest szkoda tyle pieniążków, to jak najbardziej polecam, ale jeśli oczekujecie jakiś dużych efektów, to zdecydowanie odradzam. Jak na mnie wrażenia nie zrobiłokazał się zwykłym błyszczykiem jaki możemy kupić za o wiele mniejsze pieniądze, bo tutaj zdecydowanie płacimy za firmę... no i ładne opakowanie of course ;)
Nie żałuje zakupu, bo lubię mieć różne perełki w kosmetyczce, jednak przyznaje trochę się rozczarowałam bo to w końcu Dior...  




niedziela, 24 czerwca 2012

rimmel lipstick 620 ''coral queen'' i Sally Hansen lipgloss Flawless Impeccable... czyli korale w akcji :)

Witajcie kochani!

 Zeszlego lata na ulicach Wielkiej Brytani krolowaly korale, pomarancze i rozne inne odcienie czerwonosci na ustach. Najwazniejsze bylo aby usta byly w centrum uwagi i nic innego nie odciagalo wzroku od intensywnych letnich kolorkow usteczek...

Ja za bardzo nie moglam sie przemoc do koralowych ust poniewaz ten kolor mi nie pasuje wiec skierowalam sie w strone intensywnych rozy...

Dzis jednak dla odmiany przychodze do Was wlasnie z... koralami :)

Mowa tu o pomadce z Rimmela 620 w kolorze Coral Queen i blyszczyku Sally Hansen  DIAMOND 12HR. LIP TREATMENT w kolorze Flawless Impeccable... a oto one...






Pomadka z Rimmela ma konsystencje dosc kremowa przez co musimy sie troche na mazac zeby uzyskac intensywny odcien no i niestety latwo sie rowniez rozmazuje... ja ogolnie jestem zwolenniczka troche bardziej ''tepych'' pomadek bo po pierwsze - zastaja one na miejscu, a po drugie - szybciej uzyskamy intensywny kolor... no ale przynajmniej nie wysusza ust :)

cena ok 17zl

A tak wyglada na usteczkach...


A teraz przechodzimy do błyszczyku Sally Hansen...
Zamiast aplikatora posiada on pedzelek ktory niestety  po nawet krotkim  uzywaniu  ''roztapirza'' sie  ale za to ma przyjemny zapach i konsystencje. 

cena ok 30 zl

Kolor  sam w sobie jest  intensywny lecz ja go nalozylam na pomadke aby uzyskac lepszy efekt i powiem wam ze usta  wygladaja bardzo... soczyscie :D sami zobaczcie...







A jak wam sie podobaja takie kolorki na ustach? mnie tak srednio bo to nie moja kolorystyka ale opcja z blyszczykiem wyszla mi  dosc kuszaco :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...